sobota, 15 grudnia 2012

[14] - Kim jesteś, Kaytlin?

Harry...
   Stanąłem przed klubem 'Samantha" do którego podobno David zaciągnął Kaytlin. Cały drżałem z wściekłości. Najpierw wciągnął w to Gemme, a teraz próbował Kay. Nie mogłem pozwolić, by i ona w tym utkwiła. Dobrze wiedziałem jak narkotyki potrafią zniszczyć człowiekowi życie. Zayn jeszcze z tego uciekł. Tak, doskonale to pamiętałem. Ten stres, strach i złość, że się nie uda, że głód okaże się silniejszy i przegra tą walkę. Przegra swoje życie. Tylko ja wiedziałem o jego sekrecie, bo tylko ja go na nim przyłapałem. Gdybym wtedy nie wszedł do jego pokoju... Gdybym wtedy nie zareagował... Już by go tu nie było. Leżałby parę metrów pod ziemią, powoli się rozkładając. Odrażające, ale prawdziwe.
    Nie chciałem by to spotkało Gemme, moją Gemmę. W jakiś sposób czułem się winny za to co się stało, za to czym się stała. Wciąż wydawało mi się, że mogłem temu zapobiec, tylko byłem zbyt zajęty sobą i nie zauważyłem jak powoli stacza się na dno. Potrafiłem godzinami rozpamiętywać wszystkie lata, wszystkie nasze wspólne wspomnienia, szukając jakiegoś potknięcia - mojego albo jej. Pragnąłem wiedzieć, gdzie zahaczyliśmy, gdzie upadliśmy, nawet tego nie widząc. Powinienem być z nią zawsze - pomagać jej i troszczyć się o nią. Była moja, kochałem ją całym sercem. Dopiero teraz zauważyłem jak bardzo mi jej brakowało i jak bardzo o tej miłość i tęsknocie zapomniałem. Gdybym wtedy zareagował... Jakkolwiek... Może teraz nie siedziałbym pod klubem szukając naćpanej sprzątaczki, a ona nie walczyłaby o życie. Powinienem być z nią tam, teraz. I wspierać, pomagać, pokazywać, jak mi na niej zależy. Dawać jej ciepło.
      Jednak tak samo czułem się odpowiedzialny za Kaytlin. Bo gdyby nie my, nie nasza rodzina, na pewno teraz nie była by wpakowana w takie gówno. Niszczyliśmy ją, powtarzała się historia Gemmy. Nie zdążyłem uratować jej, więc przynajmniej nie dopuszczę do upadku Kay.
       Stanąłem przed drzwiami i nawet nie patrząc na ochroniarza, wszedłem do środka. Nie zareagowałem na szarpnięcie, jedynie wyrwałem swoją rękę z uścisku faceta, po czym wtopiłem się w tłum. Przeciskałem się do przodu, starając się odnaleźć ją wzrokiem. Jednego byłem pewien - gdzie Kay, tam faceci. David ma na pewno duże wymagania co do swojego zasilania konta. Wystarczy jedna zasada, jeden warunek, który każda z nich musi spełnić - jeden, który mogą zdać tylko najlepsze.
       Najlepsze dziewczyny przyciągają najlepszych facetów. By znaleźć się wśród 'ulubienic' Davida trzeba jedynie przyciągać mężczyzn jak magnez. Trzeba umieć uwieść każdego faceta. Wystarczy tylko spojrzeć na Gemme czy Kay by wiedzieć, że mają facetów na pęczki i każdego potrafią zadowolić. Więc umieją jednocześnie nieźle zarobić. Co oznacza, że David musi je mieć.
      Dobrnąłem do baru, a następnie zacząłem rozglądając się wkoło. Nigdzie jednak nie mogłem jej zauważyć. Zacząłem bać się na poważnie. A co jeśli się spóźniłem? Jeśli któryś z nich już ją gdzieś zaciągnął, do któregoś z pokoi i właśnie Kay zarabia na dragi dla Davida?
       Znów zacząłem przedzierać się przez tłum, wciąż szukając wzrokiem szatynki. Nie mogę się poddać, myślałem zajadle. Przejdę cały klub, zajrzę w każdy zakamarek, przepytam każdego człowieka tu... Ale Kaytlin znajdę.
       Zmarszczyłem brwi, omijając jakąś tancerkę, która tańczyła z dwoma facetami... Niemal pieprzyli się na scenie. Z obrzydzeniem spojrzałem na tłum napaleńcu spoglądających na dziewczynę, przepychając się do przodu. I wtedy coś uderzyło mnie w twarz. Dość boleśnie. Ze złością odwróciłem się w stronę tancerki, której włosy zaplątały się między moje. Uśmiechnęła się do mnie, choć na pewno nie poznawała. Wzrok miała zaszyty mgłą, lecz do każdego szczerzyła się i spoglądała na niego uwodzicielsko. Włosy miała na tyle długie, że ich końce jeszcze dotykały 'publikę'. Ocierała się o dwóch mężczyzn, masowała ich wypukłości w spodniach, pozwalała się dotykać, sama wręcz do tego lgnęła. Wiłą się na rurze, odstawiając striptiz. Jej stanik leżał gdzieś wśród tłumu - a ona sama powoli ściągała z siebie dolną bieliznę.
       I to właśnie była Kaytlin.
      Wziąłem głęboki oddech, próbując się uspokoić. Cały drżałem ze złości. Zdawałem sobie sprawę  że była upita i naćpana i na pewno nie wiedziała co robi... Ale i tak byłem na nią wściekły, że wkopała się w coś takiego.
       Wszedłem na podwyższenie, odpychając od Kay dwójkę facetów. Dziewczyna zachichotała tylko, mrucząc.
    - Spokojnie... Starczy mnie dla wszystkich.
      Ściągnąłem z siebie marynarkę, zakrywając nią dziewczynę i ściągając ją z podestu. Następnie, nie zważając na zawiedzione krzyki jej adoratorów, zacząłem pchać się do wejścia. Kaytlin nie wyrywała się, bo sama ledwo mogła ustać na nogach. Wręcz ciągnąłem ją po podłodze, a ona jedynie cicho chichotała, obmacując mnie przy okazji. Nie miałem nawet siły odpychać od siebie jej rąk - i tak nie przestawała. W pewnym momencie wręcz chciałem ją uderzyć, byle tylko przestała.
        Gdy już prawie doszliśmy do wyjścia, nagle jak spod ziemi, wyrósł przed nami David.
      - Niestety - zaczął, wyrywając mi Kay. - Ale noc z tą panią najpierw zatwierdza się u mnie.
      - Puszczaj ją - warknąłem. - To człowiek, nie zabawka.
    Kay coś mruknęła, wtulając się w Davida. Ten wskazał na nią, uśmiechając się lekko.
      - Chyba woli mnie - powiedział, dociskając ją do siebie. - Zresztą należy do mnie.
    Chwyciłem dziewczynę za rękę i pewnym ruchem przyciągnąłem ją do siebie. Szatynka zarzuciła mi ręce na szyję, próbując ustać o własnych siłach.
      - Nie należy do nikogo - wychrypiałem. - A już na pewno nie do ciebie.
      Spróbowałem wyminąć Davida, ten jednak od razu zstąpił mi drogę. Spojrzał mi w oczy, sycząc cicho:
     - Oddaj ją, albo będziesz miał poważne problemy.
     Przez chwilę mierzyliśmy się wzrokiem, po czym westchnąłem ciężko. Popchnąłem pół  nagą szatynkę w stronę mężczyzny, który zręcznie pochwycił upadającą dziewczynę. Uśmiechnął się zwycięsko, a ja w tym samym momencie przywaliłem mu w twarz w ostatniej chwili chwytając za ramię Kay. David zatoczył się, niemal upadając - niemal, bo dwójka jego 'pomocników' zdążyła mu pomóc ustać na nogach. Następnie, nim zdążyłem zareagować jeden z nich, również przywalił mi w twarz. Głowa odskoczyła  mi w bok, cofnąłem się parę kroków - nie puściłem jednak Kaytlin, do której wreszcie zaczęło coś chyba docierać, bo zmarszczyła brwi, przyglądając się nam zdziwiona. W pewnym momencie spróbowała się mi nawet wyrwać i wstydliwie zasłoniła dłonie na piersiach, jednak przycisnąłem ją do siebie mocniej. Wciąż nie rozpoznawała naszych twarzy, miała jednak ogólny  podgląd sytuacji.
     Gorzej zaczęło być, gdy drugi ochroniarz wyciągnął pistolet. W ostatniej chwili odskoczyłem w bok, przed strzałem. Huk, a po nim następny, przerwał zabawę i wystraszył ludzi. Wszyscy zaczęli masowo uciekać do drzwi - na czworakach, pod pachą trzymając szamoczącą się szatynkę doszedłem do wyjścia, gdzie następnie dobiegłem do auta. Jeszcze parę razy rozległy się huki za mną, lecz nie zwróciłem na nie uwagi. Ważne było zniknąć z tego gówna, nim oni sami wsiądą w samochody, by za mną ruszyć. Już nie tyle, by odzyskać Kay, o ile z zemsty za poniżenie.
***
     Spojrzałem na śpiącą twarz Kaytlin, po czym potarłem twarz rękoma. Dziewczyna zasnęła po kilku minutach jazdy i spała tak do teraz. Śmierdziało od niej alkoholem oraz papierosami, ale teraz złość na nią zastąpiła wściekłość na samego siebie i Gemme. Na Gemmę - za to, że ją w to wpakowała. Na mnie - że, nie potrafiłem jej dostatecznie dobrze ochronić przed moją młodszą siostrzyczką. Czułem się za nią odpowiedzialny. Nie wiem czemu, tak po prostu. Już wtedy, kiedy pierwszy raz się spotkaliśmy - już wtedy zacząłem się o nią martwić mimo, iż nawet nie znałem jej imienia.
      Odgarnąłem z jej twarzy czarny kosmyk włosów, po czym westchnąłem ciężko, prostując się w fotelu i spoglądając przed siebie. Byłem padnięty. Nie spałem już chyba dwa dni - nie miałem czasu. Ciągle coś się działo. Ciągle coś się działo za sprawą Gemmy. Nie wiedziałem w jakie gówno się wpakowała, aż do teraz. Nie wątpiłem, że David wykorzystywał ją tak samo, jak próbował Kay. I o ile Kaytlin udało mi się ocalić, tak Gemmę nie. Nawet nie chciałem wiedzieć ile razy była wykorzystywana, nie wiedząc o tym. Ile razy budziła się w nie swoim łóżku, myśląc ' co ja tu robię?'. Nie chciałem, nie mogłem dopuścić do tego by Kaytlin spotkało to samo, tylko dlatego, że poznała Gem.
      Nagle zadzwonił mój telefon. Przekląłem cicho, bojąc się, że zbudzi Kay, po czym natychmiast odebrałem.
   - Harry, cholera gdzie jesteś?! - wydarł się za mnie Zayn.
     Spojrzałem kątem oka na Kaytlin, po czym skłamałem:
   - Na spacer poszedłem - Nie mogłem mu przecież powiedzieć ' Siedzę w aucie z naćpaną, pół nagą Kay, którą właśnie uratowałem przed gwałtem. A co u ciebie?'
    - Cholera, rusz dupę do najbliższego szpitala, gdzie właśnie wieziemy z chłopakami twoją ledwo żywą siostrę! - wrzasnął Zayn.
     Natychmiast się wyprostowałem, przekręcając kluczyk w stacyjce. Aut zawarczało groźnie, by lekko się cofnąć, a następnie, pod wpływem naciśnięcie pedału gazu, wystartować gniewnie naprzód.
    - Co się dzieje?! - wykrzyknąłem, jedną ręką kręcąc kierownicą.  - Co z nią?
    - Gówno, Harry, gówno - wręcz wysyczał mulat. - Wieziemy ją tam dla żartu. A jak myślisz po co jedziemy z twoją siostrą, ćpunką do szpitala?!
     Zacisnąłem zęby, przyśpieszając.
    - Zaraz będę - powiedziałem tylko, a następnie rzuciłem telefon na tyle siedzenie.
    Już po kilku minutach stałem pod najbliższym tu szpitalem - musiało być to, gdyż w drodze, zauważyłem samochód Liama. Wyciągnąłem kluczem, wsadzając je w kieszeń, by po chwili spojrzeć na wciąż śpiącą Kay. Nie mogłem jej przecież wciąć na ręce i pójść sobie ot tak, z niemal nagą dziewczyną do szpitala. Zostawić też nie. Co by pomyślała, jak by się obudziła? Na pewno czułaby się bardzo zagubiona, samotna i skrzywdzona - w końcu nie codziennie budzi się w samochodzie jakiegoś facet, bez bluzki, spodni i stanika. Jeszcze oskarżyłaby mnie o gwałt czy molestowanie.
    - I co ja mam teraz z tobą zrobić... - wymruczałem, przyglądając się wiercącej się szatynce. Zagryzłem wargę w niepewności, po czym wykręciłem numer do Liama, nakazując mu jednocześnie przyjść natychmiast na parking.
Liam...
    Przyznaje - widząc nagą Kay i Harry`ego, który jakoś starał się wcisnąć w rękaw swojej marynarki, jej ramię, miałem dwuznacznie myśli.  Ale kto by nie miał?  Widząc nagą postać chyba każdy najpierw myśli o sexie. W pierwszym odruchu chciałem podejść do Harry`ego i opieprzyć go o... O cokolwiek zrobił. Potem sam siebie skarciłem w myślach za podejrzewanie mojego przyjaciela o coś takiego. Gdy tylko Loczek mnie spostrzegł, wyskoczył z samochodu i rzucając mi kluczyki, pobiegł do szpitala. Zostałem więc sam ze śpiącą Kaytlin.
     Niepewnie wsiadłem do samochodu, siadając niemal na końcu fotela. Bałem się - tak właśnie, bałem się - reakcji dziewczyny, gdy się obudzi. W samochodzie śmierdziało alkoholem i papierosami dzięki czemu domyśliłem się prawie wszystkiego. Zrozumiałem przynajmniej, że jest upita i może nawet naćpana. Ale skąd była naga - tego nawet wymyślić nie dałem rady. Wątpiłem by Harry był do czegoś takiego zdolny. Nie, na pewno nie. Już bardziej prawdopodobnie wydawało się to, iż sama zaczęła się rozbierać, nie kontrolując swoich odruchów.
      Zamarłem, gdy Kay poruszyła się, ale nachyliłem bardziej, kiedy spod jej czarnych włosów, zaczęły wydobywać się blond. Zmarszczyłem brwi, odgarniając jej warkocz na plecy. Natychmiast 'włosy' przekrzywiły się na jeden bok, by po chwili całkowicie opaść na kolana... Jak się okazało, blondynki.
     Pochyliłem się, bardziej zaskoczony.
    - Kim jesteś, Kaytlin? - wymamrotałem, przyglądając się twarzyczce dziewczyny.
__________________
Od Boddie:  Średnio mi się podoba. Właściwie... To co pisałam oczami Harry`ego nie, ale to co pisałam oczami Liama tak ;D więc podoba mi się tylko końcówka ;D A wam?? :)


13 komentarzy:

  1. Awwww ;3
    "tą" - kruczek. "tę".
    "leżałby parę metrów nad ziemią" - paranormal activity...
    radziłabym zamieniać "Gemma/Gemmę/Gemmie" na inne zaimki. to nieco urozmaica czytanie ; )
    kurczę, dopiero co napisałam o zaimkach, a już muszę wykryć ich nadużycie. w końcu co za dużo, to nie zdrowo, nie? "jej", "jej", a "ta dziewczyna" "tę dziewczynę"?! heloł, do kolekcji zaimkowej ;D
    moment wejścia Harry'ego do klubu - ekstra, też tak chcę! i tu tkwi cała nierealność - czemu ochroniarz się na niego nie rzucił, zaczął się z nim szarpać etc.? i co z tego, że gwiazda ;p wzburzyłaś mnie, Boddie... jak dostanę temperatury to...Ona temu winna, ona temu winna! XD
    "napaleńcu" - przypadkiem nie chodzi tu o wyraz "napaleńców"?
    Boddie! Kurczę! Harry kogoś u d e r z a?! i to mocno, dosyć... Harry na boksera!
    ominęłam momencik, gdy moja ulubienica z pół nagiej stała się nagą?
    Masz racje, końcówka jest jedwabista. Chłopcyk, który ma siostrę w szpitalu, a na dodatek owa ćpa, on niesie zjaraną do granic niemożliwości dziewczynę, wszystko przebiega niczym atak Samary w 'Ringu', więc jak do jasnej cholery mogą do niego jeszcze mówić 'Loczku'? Takie tam wzburzenie ^^
    Jeeju, jak fajnie byłoby, gdyby się okazało, że to nie Kayy! xD albo... jakaś jej bliźniaczka, dziewczyna bardzo podobna do niej albo agentka FBI, która ma zamiar zabić 1D!
    Ja tak sobie tylko żartuję xD moje główne zajęcie: "odkrywanie prawdy na tym blogu". buahahaha xD
    plus dla was, gdyż ten komentarz jest sporo dłuższy od poprzednich. bądźcie narkotykami w moją chorobą; chcę czytać was jak najdłużej ;P
    Boddie; dawaj GG! kto wymyślał ten rozdział? zryta psycha, nie ma co! xD wspólny temat do pogawędek... awwwwwwww ;33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. żartuje, wcale nie jest taki krótki xD

      Usuń
    2. Hahahahaha, o kurde, teraz mi uświadomiłaś jaki ten rozdział jest debilny xd Hahahah, się ośmieszyłam :D Hahahahah, ale dzięki za wytknięcie tych błędów :D Dopiero Ty pokazywałaś mi jakie to jest nie realne :D O Boże... xD
      A co do gg to muszę cię zmartwić... Nie mam GG ;<

      Usuń
  2. Boddie! Bo się dowiem, gdzie mieszkasz i mnie popamiętasz! Tak ci smarknę, że z łóżka przez tydzień, a właściwie dwa nie wstaniesz! XD A masz AQQ? cokolwiek! xD

    OdpowiedzUsuń
  3. A smarknij, nie zaszkodzi :D
    A co to jest AQQ? o.O xd

    OdpowiedzUsuń
  4. komunikator xd zgaduje, że nie masz xD

    OdpowiedzUsuń
  5. no, to zainstaluj sobie gg! kupię ci prezencik :>
    buahahahaha, wszystkie horrory na jednej płycie xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skąd wiesz, że lubię horrory?? :D
      No nwm cyz zainstaluje xd Kiedyś miałam to coś się spieprzyło -.-` ;/

      Usuń
  6. yay, ja tylko zgaduję xD albo... wiesz, radziłabym ci nie patrzeć teraz za siebie...
    jak nie zainstalujesz, dopadnię cię moja klątwa! mwahahahaha!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dam rady ;/ Mam ogólnie zepsuty komputer, teraz jak się brata pytałam, wyjaśnił, że mam za mało miejsca nd syku itp... Ale można na webgadu, na internecie, moja przyjaciółka to ma i gada sb przez to :D bo zainstalować nie mogę, tylko tak jak jets na internecie, konto założyć cyz coś... xd

      Usuń