Gemma...
Starałam się jak mogłam by pohamować drżenie rąk, ale nie potrafiłam. Drgawki zwiększały się z każdą sekundą im dalej byłam od wyjścia. Bałam się obrócić, by przypadkiem nie zobaczyć pustego holu. Zastanawiałam się na czym taka terapia polega, ja wygląda klinika i jak na razie nie wyglądało to za dobrze. Kilka okien, jedne drzwi, białe ściany i lekarze w białych fartuchach. Wszystko wyglądało jak z filmu o psychicznie chorych.
Zacisnęłam dłonie w pięści kiedy poczułam jak jeden z lekarzy mocniej zaciska dłoń na moim ramieniu. Zaczęłam się szamotać, ale skutkowało to jedynie zwiększeniem z ich strony siły.
-Nie wyrywaj się, bo będziesz tego żałować.- wysyczał otyły facet z kilkoma włosami na głowie. Spojrzałam na niego i w tym samym momencie kiedy to zrobiłam skręciliśmy w prawo, tak że Zayn stracił mnie z pola widzenia. Momentalnie to odczułam. Pustka w moim wnętrzu narosła, a uczucie przygnębienia stało się dwa razy większe.
-Witamy w twoim nowym domu.- odezwał się drugi z mężczyzn i wepchnął mnie do jednego z pokoi, zatrzaskując przy tym drzwi. Wyglądało to inaczej niż na zdjęciach w internecie.
Jak cela.
Jedno okno i to tak wysoko, że nawet jakbym podskakiwała nie dosięgnęła bym. Dodatkowo okratowane. Białe ściany, w kącie metalowe łóżko i cienki materac, który był przesiąknięty zapachem moczu. Odruchowo Zatkałam nos i odkaszlnęłam czując ten odór. Po drugiej stronie stał niewielki stolik i stołek. Wszystko drewniane. Płytko oddychałam rozglądając się po pomieszczeniu z zmieszaniem. Jednak najgorsze było dopiero przede mną.
Kiedy skierowałam wzrok w prawy, dolny róg dostrzegłam czarną plamę. Tak na prawdę widać było tylko czyjeś oczy, które teraz z przerażeniem przyglądały mi się. Postać wstała powoli i jak dzikus okrążyła pokój cały czas dotykając przy tym plecami ściany. Podążałam wzrokiem za zgrabną sylwetką dziewczyny. Kiedy ta stanęła pod oknem udało mi się dostrzec tatuaże na jej ciele. Od razu na myśl przyszedł mi Zayn i sytuacja, która miała miejsce wczoraj wieczorem. Mimo to na moją twarz nie wpełzł uśmiech. Czarnulka miała podkrążone i czerwone oczy. Usta suche i całe pogryzione, a dłonie trzęsły się jej jakby nigdy nie była na odwyku. Czułam od niej smród alkoholu i narkotyków. Heroiny.
-Kim jesteś?- odezwał się ciszy i zachrypnięty głos, którego nigdy nie przypisała bym tej kruchej postaci. Podeszłam bliżej niej, ale pożałowałam tego od razu, bo dziewczyna wyprostowała się jak normalny człowiek i tak samo jak ja zrobiła krok w przód. Chciałam się wycofać, ale z drugiej strony nie chciałam pokazywać strachu. Coś czułam, że pobyt w tym ośrodku nie będzie moim najlepszym czasem.
-Ja...- zawahałam sie.- Ja.. Jestem Gemma.- odparłam stanowczo z wymuszonym luzem.
-To akurat wiem. Nie da się ciebie nie znać. Pytam się w sensie co bierzesz.- dodała oschłym tonem. Czuć było od niej alkohol i nie zdziwiło by mnie to gdyby nie miejsce w którym się znajdowaliśmy. Klinika odwykowa nie była raczej skupiskiem narkomaństwa, alkoholizmu czy lekomaństwa prawda?
Serce waliło mi jak oszalałe kiedy szatynka zbliżała się w moją stronę coraz szybciej, kiedy była coraz bliżej aż w końcu dzieliły nas centymetry. Dziewczyna oblizała suche wargi, a kiedy na jej ustach zawitał uśmiech przeraziłam się jeszcze bardziej. Wyglądała jak drapieżnik, który ma za chwilę na mnie skoczyć i pożreć jak królika, który jest praktycznie żadnym pokarmem dla tak wielkiego zwierzęcia.
- Ćpam. Wiem, nic nadzwyczajnego.- stwierdziłam, chcąc zachować pogodny ton o ile było to możliwe. Ciemne oczy dziewczyny zabłyszczały w promieniu słońca, który był zresztą jedynym w tym pomieszczeniu.
-Obiecuję ci, że po pobycie tutaj ćpanie to będzie twój najmniejszy problem.- powiedziała po czym wycofała się i usiadła na jednym z łóżek, bawiąc się przy tym gumową piłeczką.
-Kim jesteś?- odezwał się ciszy i zachrypnięty głos, którego nigdy nie przypisała bym tej kruchej postaci. Podeszłam bliżej niej, ale pożałowałam tego od razu, bo dziewczyna wyprostowała się jak normalny człowiek i tak samo jak ja zrobiła krok w przód. Chciałam się wycofać, ale z drugiej strony nie chciałam pokazywać strachu. Coś czułam, że pobyt w tym ośrodku nie będzie moim najlepszym czasem.
-Ja...- zawahałam sie.- Ja.. Jestem Gemma.- odparłam stanowczo z wymuszonym luzem.
-To akurat wiem. Nie da się ciebie nie znać. Pytam się w sensie co bierzesz.- dodała oschłym tonem. Czuć było od niej alkohol i nie zdziwiło by mnie to gdyby nie miejsce w którym się znajdowaliśmy. Klinika odwykowa nie była raczej skupiskiem narkomaństwa, alkoholizmu czy lekomaństwa prawda?
Serce waliło mi jak oszalałe kiedy szatynka zbliżała się w moją stronę coraz szybciej, kiedy była coraz bliżej aż w końcu dzieliły nas centymetry. Dziewczyna oblizała suche wargi, a kiedy na jej ustach zawitał uśmiech przeraziłam się jeszcze bardziej. Wyglądała jak drapieżnik, który ma za chwilę na mnie skoczyć i pożreć jak królika, który jest praktycznie żadnym pokarmem dla tak wielkiego zwierzęcia.
- Ćpam. Wiem, nic nadzwyczajnego.- stwierdziłam, chcąc zachować pogodny ton o ile było to możliwe. Ciemne oczy dziewczyny zabłyszczały w promieniu słońca, który był zresztą jedynym w tym pomieszczeniu.
-Obiecuję ci, że po pobycie tutaj ćpanie to będzie twój najmniejszy problem.- powiedziała po czym wycofała się i usiadła na jednym z łóżek, bawiąc się przy tym gumową piłeczką.
***
Wycofałam się pod ścianę patrząc na nich wszystkich z przerażeniem. Drzwi otworzyły się pierwszy raz od kiedy tu weszłam, czyli od około trzech godzin. Przez ten czas zdołałam poznać dogłębnie historię Kate- mojej współlokatorki- i to jakie miała cudowne życie. O wiele gorsze od mojego.
Ojciec alkoholik, który po śmierci matki bił ją i wykorzystywał, starszy brat ćpun, który to właśnie dostarczał jej co miesiąc kolejne dawki i przyjaciółka, która wysłała ją do tego piekła. Teraz nienawidziła ich wszystkich, a ja wraz z nią. Nie znałam ich, znałam tylko jedną wersję, ale to było dla mnie wystarczającym dowodem na to, że Bóg nie istnieje, a jeśli nawet jest to ma nas w głębokim poważaniu. Nigdy nie wierzyłam, że jest, ale teraz ta świadomość zwiększyła się.
- Nie bój się, nic ci nie zrobimy. Pójdziesz z nami.- odezwał się kobiecy głos, który wprawił mnie w osłupienie. Był tak delikatny i spokojny, tak kojący, że zapragnęłam rzucić się w jego kierunku i odejść wraz z nim. Spojrzałam w kierunku Kate, ale ona jak nieprzytomna siedziała w kącie i wpatrywała się w jedno, jedyne okienko. Niechętnie przeniosłam wzrok na kobietę pod drzwiami, która teraz trzymała wyciągniętą w moim kierunku dłoń.
Czułam się jakbym płynęła bezwładnie w jej stronę, prowadzona tym głosem. Nim się spostrzegłam byłam za metalowymi drzwiami i stałam na białym korytarzu, który prowadził w dwie strony. Jednym z celi do których prowadził były drewniane drzwi, które były wejściem do świata normalności, drugim zaś czarne, obskurne i całe podrapane ,,wrota'' do miejsca, w którym nie miałam okazji jeszcze być. Tylko czy chciałam tam kiedykolwiek trafić?
Nie odważyłam się ani razu spojrzeć na kobietę po mojej prawej stronie, która głęboko oddychała i prowadziła mnie do zniszczonych bram piekieł. Szłąm wpatrzona przed siebie co chwilę przywołując twarze przyjaciół. W mojej głowie roiło się od pytań. Jednym z nich było to co będzie robił Harry po moim odejściu, czy go to w ogóle interesuje i czy Zayn nie zrobił tego przypadkiem aby się mnie pozbyć. W końcu niańczenie szesnastolatki, która ćpa nie należy do najciekawszych zajęć, a on miał na głowie o wiele lepsze jak na przykład rozdawanie autografów, koncerty i akcje charytatywne. Moje myśli sprawiały mi ból, ale nie mogłam ich tak po prostu odgonić. A co z Kay? Co jeśli ten Martin wciągnie ją w jeszcze większe bagno? Jeśli David będzie chciał zapłaty i poszukując mnie skrzywdzi ją? Tak wiele spraw, a tak mało czasu.
Ni z tego, ni z owego moje gardło zaczęło płonąc od środka. Rozchyliłam wargi chcąc nabrać powietrza, ale było za późno. Upadłam na kolana podtrzymana przez kobietę w rudych włosach, która w ogóle nie przejęła się moim stanem. Kiedy uniosłam wzrok ona już na mnie patrzyła. Uśmiechała się cynicznie i krzyczała coś. Po chwili przy mnie znalazło się dwóch mężczyzn tych samo co rano, z sal, które były mniej opancerzone wyszli pacjenci i zaczęli coś szeptać między sobą, a ja poczułam jak mnie podnoszą. Nie byli jednak za delikatni. Podciągnęli mnie za łokcie i unieśli ku górze tak, że moje nogi ciągnęły się daleko za głową.
Więcej nic nie pamiętam, no może prócz tego jak drzwi, których tak się bałam otworzyły się. Potem dostałam czymś ciężkim w głowę, albo mi się tak wydawało, i odpłynęłam.
- Nie bój się, nic ci nie zrobimy. Pójdziesz z nami.- odezwał się kobiecy głos, który wprawił mnie w osłupienie. Był tak delikatny i spokojny, tak kojący, że zapragnęłam rzucić się w jego kierunku i odejść wraz z nim. Spojrzałam w kierunku Kate, ale ona jak nieprzytomna siedziała w kącie i wpatrywała się w jedno, jedyne okienko. Niechętnie przeniosłam wzrok na kobietę pod drzwiami, która teraz trzymała wyciągniętą w moim kierunku dłoń.
Czułam się jakbym płynęła bezwładnie w jej stronę, prowadzona tym głosem. Nim się spostrzegłam byłam za metalowymi drzwiami i stałam na białym korytarzu, który prowadził w dwie strony. Jednym z celi do których prowadził były drewniane drzwi, które były wejściem do świata normalności, drugim zaś czarne, obskurne i całe podrapane ,,wrota'' do miejsca, w którym nie miałam okazji jeszcze być. Tylko czy chciałam tam kiedykolwiek trafić?
Nie odważyłam się ani razu spojrzeć na kobietę po mojej prawej stronie, która głęboko oddychała i prowadziła mnie do zniszczonych bram piekieł. Szłąm wpatrzona przed siebie co chwilę przywołując twarze przyjaciół. W mojej głowie roiło się od pytań. Jednym z nich było to co będzie robił Harry po moim odejściu, czy go to w ogóle interesuje i czy Zayn nie zrobił tego przypadkiem aby się mnie pozbyć. W końcu niańczenie szesnastolatki, która ćpa nie należy do najciekawszych zajęć, a on miał na głowie o wiele lepsze jak na przykład rozdawanie autografów, koncerty i akcje charytatywne. Moje myśli sprawiały mi ból, ale nie mogłam ich tak po prostu odgonić. A co z Kay? Co jeśli ten Martin wciągnie ją w jeszcze większe bagno? Jeśli David będzie chciał zapłaty i poszukując mnie skrzywdzi ją? Tak wiele spraw, a tak mało czasu.
Ni z tego, ni z owego moje gardło zaczęło płonąc od środka. Rozchyliłam wargi chcąc nabrać powietrza, ale było za późno. Upadłam na kolana podtrzymana przez kobietę w rudych włosach, która w ogóle nie przejęła się moim stanem. Kiedy uniosłam wzrok ona już na mnie patrzyła. Uśmiechała się cynicznie i krzyczała coś. Po chwili przy mnie znalazło się dwóch mężczyzn tych samo co rano, z sal, które były mniej opancerzone wyszli pacjenci i zaczęli coś szeptać między sobą, a ja poczułam jak mnie podnoszą. Nie byli jednak za delikatni. Podciągnęli mnie za łokcie i unieśli ku górze tak, że moje nogi ciągnęły się daleko za głową.
Więcej nic nie pamiętam, no może prócz tego jak drzwi, których tak się bałam otworzyły się. Potem dostałam czymś ciężkim w głowę, albo mi się tak wydawało, i odpłynęłam.
Zayn...
Oblizałem spierzchnięte wargi i trzaskając drzwiami wyszedłem z domu. Dziwnie się czułem, mieszkając w domu Gemmy i to bez niej. Postanowiłem więc wyprowadzić się jak najprędzej z tego mieszkania. To nie wypadało po prostu nadużywać jej gościnności. Powiem szczerze, że dalej uważam iż była i wtedy i wczorajszego wieczoru nieźle wzięta. Nie żebym nie był przystojny, czy jakiś skromny, ale ona nie mogła z własnej woli rzucić się na mnie. Mało brakowało, a dał bym jej się sprowokować. Ani ona, ani ja nie chcieliśmy tego, a już zwłaszcza ja.
Ale co miałem jej powiedzieć?
Nie pociągasz mnie ty, tylko twoje ciało? Chyba by mnie za drzwi wyrzuciła i po drodze nieźle sprała za te słowa. Już na pierwszy rzut oka Gemma nie była grzeczną dziewczynką i zapewne nie było by jej żal takie dupka jak ja. Sam siebie za takiego uważałem. Nie byłem jej wart, ale David tym bardziej.
- Zayn dawaj!- usłyszałem zza pleców krzyk Perrie. Westchnąłem tylko i chowając klucz pod doniczkę złapałem za walizkę. Przeszedłem kilka metrów tyłem po czym z udawanym uśmiechem na twarzy obróciłem się w jej stronę. Blondynka stała przy drzwiach auta z zadziornym uśmieszkiem na twarzy. Zmierzyła mnie od stóp do głów, a kiedy otwierałem drzwi od strony pasażera zrobiła do samo od kierowcy i zgrabnie wślizgnęła się do środka. Kiedy tylko drzwiczki auta zatrzasnęły się z moich ust znikł uśmiech, a zastąpił go grymas wściekłości. Nienawidziłem siebie za to, że dawałem sobą manipulować i Perrie, i Martinowi, i Gemmie. Jeśli tej ostatniej potrafiłem przebaczyć, bo pozostałej dwójce wcale.
-Świetny z ciebie aktor. Byle tak dalej.- wyszeptała dziewczyna jakby ktoś nas podsłuchiwał. Szybko przeniosłem na nią wzrok i zmierzyłem zimnym spojrzeniem.
-Dla niej zrobię wszystko, a ty doskonale o tym wiesz.- wysyczałem przez zaciśnięte zęby, czując jak moje dłonie zaciskają się w pięści, gniotąc tym samym materiał tapicerki fotela.
- Kiedyś tak samo mówiłeś o mnie. Przejdzie ci tygrysie, a teraz siedź grzecznie i zapnij pasy, bo jedziemy się zabawić.
_______
Od Akwamaryn: Przepraszam, że taki krótki, ale nie wiedziałam jak mam to zakończyć, a nie chciałam tez a dużo zdradzać. Myślę, że informacji macie w sam raz i jakoś przeżyjecie z tak małą dawką;) Mam dla was jeszcze sporo pomysłów ;P
PS. Kate pojawiła się w postaciach