Gemma...
Podkuliłam kolana pod brodę i utkwiłam wzrok w ścianę. Nie trwałam w takiej pozycji długo, bo od razu usłyszałam jak szybę od mojego okna uderza kamień. Wściekła podeszłam do parapetu i nagle oślepił mnie blask fleszy. Zasłoniłam oczy dłonią, by po chwili znów je odsłonić. Otworzyłam szeroko okno, złapałam do ręki książkę, która była w pobliżu i rzuciłam w tłum. Ta uderzyła w jakiegoś chłopaka, który stał obrócony do mnie tyłem i rozmawiał z fotoreporterami. Kiedy obrócił się w moją stronę zaparło mi dech w piersiach.
Martin.
Szybko zamknęłam okno napotykając jego wzrok. Nim się obejrzałam do oczu napłynęły mi łzy, a usta wykrzywił grymas. Otarłam mokre już policzki i szybko zbiegłam na dół. Na schodach prawie się przewróciłam, mówię prawie. bo podtrzymał mnie Liam, który stał akurat przy nich. Wszyscy momentalnie przenieśli wzrok z plazmowego telewizora w salonie na mnie, ale tylko na chwilę, bo zaraz wrócili do wcześniejszej czynności.
Przełknęłam głośno ślinę błagając by to nie było to co myślę.Wyswobodziłam się z uścisku bruneta i powoli ruszyłam w kierunku telewizora. Na kanapie siedział tylko jeden z chłopców.
Zayn. Ręce zaciśnięte miał w pięści, a wszystkie mięśnie napięte. Wpatrywał się w szklany ekran z nienawiścią.
Harry i Kaylee stali obok siebie. Ten pierwszy jedynie marszczył czoło i trochę zmieszany patrzył na to wszystko, w końcu wiedział jaką cudowną ma siostrzyczkę. Za to po policzkach Kaylee płynęły łzy. Nie do końca widoczne, bo co chwile je ocierała.
Właśnie czegoś takiego się bałam. Że będą się nade mną litować, że będą beczeć nad moim losem. Jednak bardziej bałam się reakcji Zayna, jego pochopnego myślenia i tego co sobie o mnie pomyśli, jak zareaguje.
Odwróciłam wzrok od telewizora, na którym sceny były coraz gorsze. Zapragnęłam zabić Martina za to co zrobił, za to że im to wysłałam. Chciałam zabić wszystkich którzy wiedzieli o moim upokorzeniu kiedy ja byłam nieprzytomna. Gdybym umiała się bronić wtedy...
- Spójrzcie na nią... Przecież to okaz zdrowia i aż kipi seksem.- zmrużyłam oczy czekając co się stanie. Kiedy Martin wymierzył mi policzek złapałam się za twarz. Nie wiedziałam, że mnie bili... Nie spodziewałam się tego.
Nagle Kay ruszyła w stronę drzwi, nie ocierała już łez, po prostu pozwoliła im spłynąć. Nim jednak zdążyła dojść do drzwi Harry zaszedł jej drogę.
-Nie zrobisz tego..- wysyczał wściekle patrząc jej w oczy. Zrobiłam krok w tył widząc jak Zayn wyłącza telewizor i podnosi się. Przestraszona zrobiłam jeszcze parę kroków nie zauważając, że wpadamna kogo popadnie. W końcu złapał mnie Niall i przytrzymał w pionie, patrząc przy tym litościwie. Nawet nie wiem kiedy Kay i Harry zaczęli się wyzywać.
-Przepuść mnie! Natychmiast!- wrzasnęłam wściekle. Widać było, że ten filmik zrobił na niej wrażenie, mimo że o wszystkim wiedziała jako jedyna.
-Uspokój się! Nic nie wskórasz swoim zachowaniem! Tylko pobudzisz media!- odwrzasnął. Przez całą tę sprzeczkę nie odwracałam wzroku od Zayna. Szedł w moją stronę z wyrazem twarzy jakby miał mnie zabić, oczy miał przepełnione nienawiścią, a wszystkie mięśnie tak jak wcześniej napięte na ostatni guzik. Wyminął mnie jednak i otworzył drzwi wyjściowe. Obróciłam się w ich stronę, zresztą tak jak wszyscy. Harry patrzył na to z dezaprobatą, ale nie interweniował, a Kay czuła się zapewne jak wygrana.
Szatyn mimo fleszy i pytań wszystkich gazet podszedł do bruneta i łapiąc go za chabety wciągnął do środka. Tym razem cofnęłam się w stronę kanapy chcąc być jak najdalej nich. Zayn zatrzasnął drzwi od domu nie patrząc nawet na ludzi po drugiej stronie po czym mimo protestów Martina i moich podszedł do mnie i przystawił mi go tuż przed twarzą.
-Widzisz to co ja?- spytał ostro. Nie słysząc jednak odpowiedzi dodał.- Słyszysz co mówię?! Odpowiadaj!- głośno oddychałam opierając się o samą sofę.
-Widzę! Boże!- odparł brunet.
-Nie! Ty widzisz dziwkę, którą przeleciałeś, a ja co widzę? Ja widzę dziewczynę, którą podle wykorzystałeś!- odetchnęłam kiedy odciągnął go ode mnie i przygniótł swoim ciałem do ściany. Teraz bałam się o Martina. Może to dziwne, ale na prawdę bałam się o jego życie, wiedziałam że Zayn jest zdolny by go nawet zabić, zwłaszcza, że teraz wiem co do mnie czuje. Ja go skrzywdziłam, odepchnęłam go, a teraz jeszcze ten filmik podburzył jego psychikę doszczętnie. Byłam tylko ciekawa czego oni chcieli od nas by ten filmik nie wypłynął do mediów. Szybko się jednak dowiedziałam.
-Uspokój się chłopcze.- powiedział rozbawiony brunet.- Chyba, że chcesz by to nagranie było jutro rano na wszystkich stacjach w telewizji. Myślę, że siostra Stylesa jest rozpoznawalną osobą. - mimo tych słów chłopak go nie puścił. Nadal trzymał w żelaznym uścisku, chętny do rozerwania na strzępy jego całego.
-Mam to w dupie! Puszczaj to sobie gdzie chcesz! Ja pójdę na policję i...- przerwał rozumiejąc niedorzeczność swoich słów. W końcu on miał wszędzie wtyki. Nic by mu nie zrobili.- Nie. Zabiję cię tu i teraz, a potem Davida i wszystkich, którzy tknęli ją choć palcem! Zabiję was wszystkich! Rozumiesz?! Oderwę ci jaja, będę cię dźgał tyle razy nożem byś czuł tylko że umierasz, byś cierpiał tak długo jak ona! Czyli całe trzy godziny! Nie ważne, że mnie wsadzą! W dupie mam media i tą całą szopkę pod nich! Zamorduję cię najokrutniej jak tylko będę umiał żebyś już nigdy nie pokazywał mi się na oczy!- ten monolog przerwał Paul, który właśnie wszedł do pomieszczenia. Spojrzał na Zayn po czym podbiegł i odciągnął go od mojego oprawcy.
-Co ty wyrabiasz?! A ty co tu robisz?!- powiedział patrząc na Martina zaskoczony.
-I tak go dopadnę...- wysyczał tylko Zayn stając obok mnie, zdecydowanie za blisko. Serce waliło mi jak oszalałe z tego strachu.
-Mam coś co może pokrzyżować szyki twoim chłopcom.- odparł brunet patrząc na mnie z rozbawieniem. Podszedł do telewizora po czym puścił dalej film. Nikt prócz Paula nie patrzył w tamtą stronę. Nikt nie chciał kolejny raz przeżywać tego ze mną. Przymknęłam oczy pozwalając spłynąć łzą.
-Co chcesz za to?- zapytał Paul podchodząc i wyłączając telewizor. Martin oblizał wargi krzyżując dłonie na piersi i spoglądając to na mnie to na Kaylee.
-On ma odejść z zespołu.- powiedział kiwając głową w stronę Zayna. Cicho sapnęłam dając upływ emocją i poczułam jak Zayn obejmuje mnie w pasie i mocno do siebie przyciska. - A jego miejsce wejdę ja.- dokończył.
Przebiegłam po twarzach chłopców. Wszyscy byli zaskoczeni taką prośbą, tylko Harry jakoś zbytnio tego nie przeżywał, jakby było mu to na rękę. Mój kochany braciszek... Kaylee stała z uchyloną buzią jakby nie wierzyła w to co właśnie usłyszała.
-Okey.- odpowiedział tylko Paul, a ja nie wytrzymałam. Stanęłam pomiędzy nimi dwoma i spojrzałam w oczy wujowi Kay.
-Nie możesz! Nie rób tego nam! Nie rób tego mu! Przecież zespół nie istnieje bez niego! On jest jego częścią! Nie możesz!- wrzasnęłam.
-Trzeba było myśleć zanim poszłaś do tego klubu i zanim dałaś się wykorzystać. Dla ciebie to też jest koniec. Mówiłem, jeden wybryk i wylatujesz. Za godzinę ma ciebie tu nie być. I żadnej dyskusji. Ty doprowadziłaś do rozłamu zespołu, ty go zniszczyłaś i teraz to ty poniesiesz konsekwencje, a Zayn wróci kiedy sprawa ucichnie i kiedy zrobi się spokojniej.- nie kontrolowałam siebie i tego co robię, po prostu wybuchłam płaczem jak dziecko. Zrobiłam parę kroków w tył by zrównać się z Zaynem.
-Skoro i tak odchodzę...- wychrypiał po czym podszedł i przyłożył Martinowi tak, że tan padł na ziemię. Kopnął go jeszcze w brzuch, splunął mu w twarz po czym uniósł ręce w geście poddania i podszedł do mnie.- Idziemy się spakować...- wyszeptał łapiąc mnie za rękę i ciągnąc jak marionetkę w kierunku mojego pokoju.
***
Usiadłam na łóżku Zayna i spojrzałam na niego przepraszająco. Czułam się okropnie. Paul miał rację, to wszystko było moją winą. Gdybym się nie zjawiła nigdy nic takiego nie miało by miejsca, a oni nadal tworzyli by zespół.
-Nie obwiniaj się.- odezwał się szatyn ładując do torby wszystkie ciuchy. Zdecydowałam, że zamieszka u mnie w domu. Zamieszkamy razem, by było nam raźniej. Wiem jak to w oczach innych będzie wyglądało, ale ich poglądu na to nie zmienię. Zayn nie miał gdzie pójść, rodzinę miał daleko, a ja nie chciałam go jeszcze bardziej upokarzać motelami czy ulicą. To było poniżej standardów w jakich od dawna żył.
-Jak mam się nie obwiniać? Przeze mnie musisz się wynieść, bo byłam taka głupia poszłam do tego klubu...- wyszeptałam patrząc mu w oczy. Widać w nich było okropny ból i strach, ale nie o siebie, a o mnie.
-Gemma... Nie ważne co się stanie i tak będę z tobą, możesz mnie odpychać, możesz mnie wyrzucać na bruk, ja i tak będę czuł do ciebie coś więcej niż przyjaźń. Zrozum to w końcu. Nie pozwolę by ktokolwiek cię skrzywdził, a teraz choć.- powiedział biorąc moją walizkę i swoją torbę w ręce.- Idziemy do domu.- posłałam mu blady uśmiech po czym wstałam. Zeszliśmy schodami do holu gdzie już wszyscy na nas czekali, wszyscy włącznie z nowym członkiem zespołu, Martinem. Mieli już opracowany plan. Zayn odchodzi, bo się zakochał, oni tego nie tolerują, Martin zgodził się go łaskawie zastąpić, a reszta zespołu akceptuje decyzję Zayna. No, a ja jestem oczywiście tą złą, która wszystko niszczy. Pierwsze co zrobiłam to podeszłam do Nialla, Lou i Liama. Uściskałam ich wszystkich mocno po czym ustąpiłam miejsca szatynowi.
Podeszłam do Harry'ego.
-Powodzenia w dalszym życiu...- wysyczałam tylko i już miałam iść dalej, kiedy ten mnie złapał i przycisnął do siebie jak misia.
- Pomogę ci... Obiecują...- odsunął mnie od siebie szepcząc mi to do ucha po czym puścił. Nie posłałam mu uśmiechu, bo już wiele razy słyszałam jego obietnice, jego puste słowa. Spojrzałam na Kaylee. Blondynka właśnie ocierała łzy. Było mi jej strasznie żal, tego, że muszę ją zostawić na pastę losu sześciu facetów w tym jednego gwałciciela.Mocno ją uściskałam.
-Dasz radę. Będę u mnie w domu...- powiedziałam tak cicho, że tylko ona to słyszała po czym odsunęłam ją na długość swoich ramion i spojrzałam jej w oczy. -Nie becz i bądź twarda, tylko uważaj na tego dupka. Na tych czterech debili i na jednego starego pryka, a będzie okey.- starałam się jakoś ją rozweselić, ale na marne.
Kiedy tylko przestąpiliśmy prób z torbami podróżnymi flesze rozbłysły się. Spojrzałam wyczekująco na Paula i jego przemowę.
-Spokój! Cisza!- wrzeszczał uciszając ludzi.- Mamy dla was ogłoszenie. Zayn postanowił opuścić nasz zespół i jest to potwierdzona wiadomość.! Nikt w tym domu nie godzi się na romanse, a on takowe wszczyna! Jego miejsce na okres próbny zajmie Martin Doonter. Potem wszystko zostanie wam przekazane.- nie chciałam już tego dalej słuchać. Przeciskałam się przez tych ludzi i słyszałam tylko ich pytania o to czemu zabieram Zayna zespołowi, czemu niszczę ich i czemu tka nagle zapadła decyzja.
Miałam tego wszystkiego dość, a najbardziej miałam dość siebie i tego, że dopuściłam do zniszczenia zespołu. Dopiero kiedy znaleźliśmy się w aucie Zayna odetchnęłam z ulgą, a dopiero kiedy znaleźliśmy się kilka przecznic dalej dałam upust emocją. Oparłam głowę i szybę i pozwoliłam spłynął łzą, wyjęłam z kieszeni telefon i napisałam smsa do Arona.
,,Znów w domu. Pamiętaj o mnie.''
________
Od Akwamaryn: Chyba mój najlepszy choć nie jestem co do tego pewna. Wydaje mi się jednak, że wyszedł w miarę dobry i ciekawy;) Miałam sporą wenę, ale do końca ja sama nie wiedziałam jak to się potoczy.
Jeśli sądzisz, iż jest to twój najlepszy rozdział to w istocie musi tak być.
OdpowiedzUsuń"Podkuliłam kolana pod brodę i utkwiłam wzrok w ścianę." - ajajaj, pierwsze zdanie i literówka. "[...] i utkwiłam wzrok w *ścianie*.". Ścianę można co najwyżej zbudować, a nie utkwić w niej wzrok.
"Kiedy Kay i Harry zaczęli się wyzywać" - uwielbiam sceny tego typu ;D
I to by było na tyle. Rozdział bardzo ciekawy i wybuchowy.