Gemma...
Wystraszona schowałam się za jednym z drzew. Serce waliło mi jakby zaraz miało wyskoczyć z klatki piersiowej, a ja nie wierzyłam własnym oczom. Wręcz dławiłam się strachem, który teraz mnie wypełniał po brzegi. jeśli by mnie zobaczył...
Czym ja się tak właściwie przejmowałam? Przecież ona miał Kaylee... Boże... Miał Kay i to moja wina.Zacisnęłam zęby, czekając aż zniknie z pola mojego widzenia po czym biegiem ruszyłam w kierunku domu. Nie zastanawiałam się długo. Po prostu wbiegłam do środka, trzasnęłam drzwiami, ale nikt nie zareagował. Nie zdejmując butów wbiegłam na górne piętro. Już chciałam łapać za klamkę od drzwi prowadzących do pokoju Zayna, ale zatrzymałam się. Przed oczami pojawił mi się widok jego pobitej twarzy, tego jak starał się mnie bronić, mnie i Kay. Nie mogłam go narażać na takie niebezpieczeństwo. Sama bałam się iść, choć wiedziałam gdzie ją ciągnie. Tam gdzie kiedyś mnie, tam gdzie wszystko się zaczęło. Bezsilna oparłam się o ścianę po czym wbiegłam bez pukania do pokoju Harry'ego. Zaczęłam go budzić, jakoś przywrócić do normy, ale on ledwo żył. Był wykończony mną i wszystkim w koło.
-Harry... Pomóż mi. David zabrał Kaytlin! Harry!- wrzasnęłam dając mu w twarz kiedy nie reagował. Chłopak momentalnie się podniósł i utkwił we mnie wściekłe spojrzenie. Widząc jednak moją zapłakaną twarz kolejny raz od kilku dni uspokoił się i słuchał.
-Zabrał Kaytlin do klubu... On chce z niej zrobić prostytutkę... Chce wyciągnąć pieniądze.- mówiłam jak w amoku.
-Do którego klubu? Kto?- ciągle zaspany Loczek zaczął się ubierać.
-No David! Zabrał ją! Do ,,Samanthy''.- tylko tyle słyszał, bo potem już znikł. Słyszałam pisk opon i to jak auto wyrusza, ale ani drgnęłam. Siedziałam na jego łóżku i wpatrując się w okno płakałam. Nienawidziłam siebie za to co zrobiłam. Powinnam iść tam sama, ale strach we mnie był za duży.
Nie wiem ile czasu siedziałam w bezruchu i patrzyłam tak przed siebie. Może kilka minut, a może godzin? W mojej głowie było tyle pytań co nigdy. Ocknęłam się dopiero kiedy usłyszałam czyjeś kroki na korytarzu. Przerażona myślę, że może David postanowił mnie odnaleźć złapałam za nóż, który Harry zawsze trzymał przy łóżku, w szafce, dla bezpieczeństwa i stanęłam koło okna ściskając go mocno w dłoniach. Cała się trzęsłam, narzędzie ledwo utrzymywałam w rękach, po moich policzkach ciekły łzy, a w gardle znów zaczęło mnie piec. Tym razem jednak był to w stu procentach głód narkotykowy.
-Gemma... Spokojnie. To tylko ja.- rozbrzmiał głos Zayna, który momentalnie podszedł do mnie i zabrał mi nóż. Rzucił go na ziemię, a widząc w jakim jestem stanie przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił. Pierwszy raz od dłuższego czasu czułam się dobrze, może nie wliczając tego palenia, które nie dawało mi spokoju. Ręce nadal mi drżały, a usta zaczynały wysychać jakby z pragnienia.
-Zayn... Nie wytrzyma... Potrzebuję... -zaczęłam, ale przerwał mi. Nagle drgawki zwiększyły moc. Nie mogłam się opanować. Pieczenie stało się dwa razy większe, a moje oczy zapewne poczerwieniały. Nigdy nie byłam na tak długim głodzie. Przeważnie były to dwa dni, udawało mi się zawsze zdobywać pieniądze lub coś ukraść, teraz żyłam bez niczego.
-Wytrzymasz... Jesteś silna...- szeptał mi do ucha mocno mnie trzymając bym się nie wyrwała. Moje ciało nie było pod moim władaniem. Nie panowałam nad sobą, toteż kiedy dałam mu w twarz nie wierzyłam w to co robią. Chciałam coś powiedzieć widząc jego zmieszaną minę, ale nie umiałam, nie potrafiłam wydobyć z siebie żadnego słowa.
-Jestem słaba...- wychrypiałam tylko niesłyszalnie. Po moich policzkach wciąż ciekły łzy, a ja nie umiałam ich pohamować. Zayn bezustannie trzymał mnie, tym razem blokując dłonie bym nie mogła dać mu w twarz. Zaczął siłą ciągnąć mnie w stronę wyjścia. Głośnym krzykiem zbudził wszystkich w koło. Zaraz na korytarzu pojawił się Liam i Louis. Niall pojawił się trochę później, choć nie wiem... Może tylko miałam zwidy?
- Liam zawieziesz mnie i Gemme do szpitala, Louis ty tu zostajesz i czekasz jakby wrócił Harry, bo nie wiem gdzie jest. Ja do niego zadzwonię. A ty Niall.. Odwołaj wszystkie jutrzejsze wywiady. Powiedz, że... zresztą nic im nie mów. Po prostu nie może być wywiadu i tyle.- dokończył po czym zaczął mnie prowadzić w kierunku wyjścia. Szłam opornie, zapierałam się nogami i rękoma, ale nie kontrolowałam tego. Po prostu moje ciało się zbuntowało.
Nim się zorientowałam byłam w samochodzie. Potem wszystko docierało do mnie jak zza mgły. Liam prowadził jak wariat, a Zayn nalegał żeby jechał jeszcze szybciej, bo... bo chyba muszą mnie uśpić i podłączyć do kroplówki. Chyba o to mu chodziło. Dzwoniło Harry'ego, który wręcz wydzierał się do słuchawki nie wierząc w to co słyszy, potem Zayn siłą wyprowadził mnie z auta. Próbowałam uciec jak jakaś idiotka, ludzie się patrzyli, fanki chłopaków nas obległy, pielęgniarka nie chciała mnie przyjąć twierdząc, ze nadaję się do kostnicy z moim stanem. I wtedy nastąpił koniec. Urwała mi się taśma jakbym była pijana. Zasnęłam.
Zayn...
Stałem oparty o ścianę przed salą na której leżała Gemma i przyglądałem się Liamowi. Wyglądał na naprawdę zdenerwowane i zmartwionego, za to ja... Ja zachowywałem zimną krew. Czułem się w swoim żywiole, choć wiedziałam co teraz przechodzi Gem. To ja kiedyś leżałem na ostrym dyżurze i słyszałem wyroki na mnie, wyzwiska kierowane w moją stronę i słowa, które raniły, które bolały jak najostrzejszy nóż. Czasem były boleśniejsze niż odcięcie nogi czy wydłubanie oka. Serce krwawiło mi gdy patrzyłem na tę blondynkę. Było mi jej żal, ale nadal nie rozumiałam dlaczego to robiła. Tylko dlatego, ze chciała być ,,fajna'', a może miała głębszy cel?
Z rozmyśleń wyrwało mnie otwieranie się drzwi. Lekarz, który był prowadzącym Gemmy wyminął mnie jakbym był nikim i odszedł. Udało mi się jednak zatrzymać pielęgniarkę. Spojrzała na mnie niepewnie, ale jednak wszystko wyśpiewała. Bo kto by się mi oparł?
-Jest w słabym stanie. Powinna jak najszybciej iść do szpitala dla narkomanów na odwyk... W całej mojej karierze nie widziałam takiego wypadku. To pierwszy... Przeważnie da się ich jeszcze wyciągnąć, ale... Z nią jest naprawdę słabo. Powinieneś ją wspierać jako chłopak.- powiedziała. już otwierałem usta by zaprzeczyć, że nie jesteśmy parą, ale ona już odeszłam.
Uchyliłem drzwi od sali i wszedłem do środka najciszej jak umiałem. Przysiadłem na metalowym krześle obok łóżka dziewczyny. Spała. Nie umiałem uwierzyć, że łączy nas tak wiele. Chyba wolał bym byśmy byli całkiem różni. Nie chciałem by cierpiała tak jak ja, bałem się... Tak, bałem się, że nie uda jej się uciec, że głód stanie się silniejszy dlatego odizolowanie było jedynym wyjściem. Musieliśmy ją odesłać na terapię. Widziałam jak Harry męczy się, jak męczy go świadomość, że każdego dnia może ją stracić. Widziałam jak ona umiera od środka, mimo że chce zmiany, jak jej serce powoli przestaje bić dla kogokolwiek. Ona już nie widziała sensu swojego istnienia. Czuła się niepotrzebna, ale tak naprawdę dla Harry'ego liczyła się tylko ona. Widziałem po sobie jak się zmieniam pod jej wpływem. Znam ją tak krótko, a czuję się jakbym wiedział o niej wszystko. Jej błękitne oczy mówiły tak wiele. Starczyło w nie spojrzeć, a wiedziałeś wszystko. Ona swoja postawą opowiadała całą swoją historię. To jak cierpi i umiera od środka.
Było mi jej tak strasznie żal. Wtedy gdy staliśmy w tym ślepym zaułku, kiedy on się do niej dobierał... Samo to wspomnienie wywoływało we mnie przyśpieszone bicie serce. Chyba... Nie... To niemożliwe... Nie...
To złudzenie... Chyba.
A jednak nie... Ja ją kochałem... Ja ją kocham.
_____
Od Akwamaryn: Hah końcówka mi się przynajmniej strasznie podoba. Ten taki długi akapit z rozmyśleniami Zayna. Nie miałam pomysłu, ale jakoś to zrobiłam tak, że wyszło.
Mnie też się strasznie podobają te przemyślenia Zayna. Cudownie to ujęłaś! ^^
OdpowiedzUsuńKolejny rozdział! świetnie napisany, ale oczywiście bez krytyki się nie da. iiestety xd kolejny raz zajmujecie mi dzień w chorobie i kolejny raz jestem wam wdzięczna... blabla. pragnę tylko dorzucić coś do Akwamaryn/Boddie: co z tym samochodem?! nie wyjaśniono mi ;c
OdpowiedzUsuńto, co źle napisaliście
i to, z czego na razie żyje:
"jeśli by mnie zobaczył..." - samiuteńki początek. a więc, ze mnie przykładu proszę nie brać i po kropce pisać dużą/wielką/masakryczną literą.
"Czym ja się tak właściwie przejmowałam?" - właściwie błędu nie ma, ale taki stylistyczny foul. można napisać dwie wersje, a mianowicie: "Czym ja się właściwie przejmowałam?" lub "Czym ja się tak przejmowałam?". do wyboru c;
"Nie zdejmując butów wbiegłam na górne piętro." - jestem wzburzona! jak można nie z d j ą ć butów wbiegając na górne piętro? to jest koszmar! jak ja zasnę?!
myślałam, że ta Gemma to taka... ciamajda trochę jest. no, ale niewidzialność i teleportacja! wow! daj mi jej adres, niech mnie tego nauczy! no, bo jak inaczej może wiedzieć gdzie jest Kay? XD macie odjazdową postać, nie ma co! XD
kiedy Gemmi czatuje na Zayna, według niej Davida... super akcja! "dowody zbrodni", normalnie! trzęsie się i jeszcze utrzymuje narzędnie zbro... ekhem, w każdym razie.
kiedy jednak Zaynie odbiera niegrznej Gemmie nożyk, rzuca ją na ziemię. tfu, pacan! ot co! żądam opisania akcji, kiedy któryś z nich nadziewa się stopą na narzędzie... zobaczymy! biedni chłopacy!
"Nie panowałam nad sobą, toteż kiedy dałam mu w twarz nie wierzyłam w to co robią." ekhem, kto robi? liczba mnoga... pozostaje się domyślać, ajjaj... ręce? głowa? muszkieterzy?
" Urwała mi się taśma jakbym była pijana" - ohohoho, drugie wydanie party hard? Gemma uczy się od Kay, toż to opowiadanie edukacyjne, a nie opowiadanie akcji! kryminału, romansu, dramatu, horroru i... eee, obyczaju ;D zanotuje to sobie! wyślę do odpowiednich służb i zobaczycie!
No i dotarliśmy do końca. Czyżby Zaynie kochał Gemmę? Hmm, Boddie, przestawiaj login! Zymma! XD albo... Zannie... kurczę, fajniejsze XD a Ky i Harry? Karry XD Liam i Gemma? Limma! xD Niall i Kyle... Kiallie. jeśli będziecie chcieli ułożyć fajne imię ze związku to wiedzcie, kogo szukać. Emm... macie może gg? bym sobie z którąś pogadała. bym była... nadwornym krytykiem! super! :D
Oczywiście;) Moje gg to 36612330. Jestem w miarę często;) Dziękuję za tak obszerny komentarz;) Cieszę się, że czytasz i komentujesz;) To wiele dla nas znaczy ;D
OdpowiedzUsuń