piątek, 16 listopada 2012

[7]Na pewno nie będę twoim pieskiem, którego możesz wytresować!


Gemma...

    Z snu wybudziło mnie czyjeś walenie w drzwi. przez chwilę myślałam, że mi się zdaje, ale kiedy to się nasiliło to byłam już pewna, że ktoś chce mnie na prawdę wyprowadzić z równowagi. Wściekła otworzyłam szeroko oczy, ale nie podniosłam się. Biały sufit był dla mnie udręką, przypominał mi tylko o jednym.
  Wariowałam...
 - Dajcie mi spokój!- wrzasnęłam kiedy ktoś, kto wcześniej dobijał się pięściami zaczął walić nogą. Niechętnie podniosłam się i nawet nie patrząc co mam na sobie otworzyłam drzwi. Oparłam się o framugę całym ciałem po czym spojrzałam na Paula, mając przy tym jedno oko zamknięte. Myślałam, że mu przywalę, bo zapewne chciał się nade mną poznęcać swoim jakże męskim głosem.
  Nie zdążyłam nawet zareagować kiedy ten zaczął ciągnąć mnie za rękę w stronę salonu, w którym już znajdowała się cała piątka chłopców, plus jakaś dziewczyna. Przyjrzałam jej się uważnie. Te oczy... Te rysy twarzy... ta sylwetka... Gdzieś ją już widziałam, tylko...
   -Kay...-zaczęłam, ale szybko ugryzłam si,ę w język. Miała przecież perukę, a to znaczyło, że nikt o niczym nie wie. Nasza tajemnica mogła dać mi dużo, bardzo dużo..- Kaytlin...- dokończyłam widząc jej proszące spojrzenie. Dziewczyna odetchnęła z ulgą, a na twarzy Paula zawitało zaskoczone spojrzenie.
   -Znacie się?- zapytał zaskoczony Harry. Oblizałam spierzchnięte wargi po czym wyrwałam się z uścisku w jakim trzymał mnie menadżer chłopców. Już nie znosiłam tego człowieka, nie znosiłam prawie każdego w tym pomieszczeniu. Rozwydrzone gwiazdki, które mają wszystko, a Harry... Był najgorszy z nich wszystkich, choć z drugiej strony Zayn nie był lepszy.
   -Tak, wczoraj miałam zaszczyt ją poznać. Mogę wiedzieć po co wyciągnęliście mnie z łóżka o godzinie...- spojrzałam na zegar naścienny.- Dziesiątej? Chyba mam prawo pospać? Zwłaszcza, ze wczoraj miałam męczący dzień i musiałam użerać się z tymi tu...- zaczęłam, ale nie dane było mi dokończyć. Paul bezczelnie mi przerwał, wręcz rzucając mnie na kanapę.
   -Licz się ze słowami, bo możesz ich żałować, ale tak, możesz wiedzieć. To jest Kaytlin, nowa pokojówka i proszę cię byś zwracała się do niej z szacunkiem. Dodatkowo mamy do pogadania jeśli chodzi o wczorajszy wieczór. Teraz jesteś pod opieką Harry'ego, a właściwie moją, bo to ja zajmuję się nim. Jesteś częścią reklamy i w jakiś tam sposób częścią zespołu, więc...
  -Jaka to dla mnie nagroda...- wymamrotałam pod nosem i kładąc przy tym nogi na stół. Najwidoczniej mężczyzna nie usłyszał moich słów, bo ciągnął dalej. Udało mi się tylko dostrzec zaskoczone spojrzenie Kay. Czyżby była zaskoczona, że sprzeciwiam się temu oto... wielkiemu i zamożnemu mężczyźnie?
   -... więc masz się zachowywać i robić to co si karzę.- wszyscy milczeli.
  -No jasne! Na pewno nie będę twoim pieskiem, którego możesz wytresować! Ci idioci ci się dali, ale ja nie jestem głupia i umiem myśleć sama!- wykrzyknęłam wskazując dłonią na chłopców. Mina Nialla i Louisa nagle zrzedła, Harry nadal stał nie wzruszony przypatrując mi się, Liam myślał nad czymś intensywnie przyglądając się nowej ''pokojówce'', a Zayn wyglądał jakby ktoś dał mu w twarz. Był mną rozczarowany. Jak taki dobry tatuś.
   - Jeśli nie podziałają moje słowa to posunę się do radykalniejszych metod więc uważaj. Zebranie uznaję za zamknięte. Możecie się rozejść do swoich zajęć.- dokończył facet po czym odszedł bez pożegnania.
   - Super... Mamy przez ciebie przerąbane, chyba nie myślisz, ze ci teraz pogratulujemy wyczynu? Udało ci się wykończyć nerwowo Paula. - cicho prychnęłam łapiąc za pilota.  Nawet nie spojrzałam w stronę Nialla, który starał się mną jakoś wstrząsnąć. Rozeszli się bez słowa pozostawiając mnie samą z Kaylee. Poklepałam miejsce obok siebie, kiedy ta chciała już odchodzić. Usiadła posłusznie, najwidoczniej przestrasozna.
   -Chyba się mnie nie boisz co? Nic do ciebie nie ma.- powiedziałam uśmiechając się do niej przyjaźnie. Blondynka starałam się wydukać coś, ale kiepsko jej to szło, więc ciągnęłam dalej.- Nie wydam cię przed chłopakami, ale coś za coś. Ty będziesz mnie kryła przed Paulem i chłopakami, a zwłaszcza Harrym kiedy ja będę załatwiała swoje sprawy. Okey?- kiedy nie uzyskałam odpowiedzi uznałam to za zgodę.
   - Co ty tu robisz?- spytała nagle.
   -Ja? Mieszkam. Od wczoraj co prawda, ale mieszkam. Rodzice pojechali sobie na takie jakby wakacje, a mnie przysłali do mojego braciszka, który jest tak odpowiedzialny... I to ja powinnam się ciebie o to pytać. Dzwoniłam dziś do Arona by dał mi twój numer, ale powiedział, że nie ma.- ugryzłam się w język rozumiejąc, że powiedziałam za dużo. Dziewczyna jednak nie zorientowała się, bo nie pytała o nic.- A teraz choć ze mną. Coś ci pokarze.

***

     Wcisnęłam na siebie obcisłą, czarną sukienkę, a Kay rzuciłam inną, którą znalazłam u niej w szafie. Dziewczyna była skołowana kiedy kazałam jej się przebierać. Przez chwilę myślała, że nie potrafi tego zrobić sama, ale skarciłam się w myślach. Była normalna, trochę bogatsza, ale nadal normalna. Musiałam się do niej zbliżyć jeśli chciałam dostawać na narkotyki. jeśli będziemy ,,przyjaciółkami'' to bez oporów będzie dawała, nie pytając się nawet na co mi to. 
  Okazało się jednak, że się wstydzi. 
  -Daj spokój. Przecież jesteśmy takie same co? Pomijając ilość zer na końcu kwoty na koncie to jesteśmy takie same.- poprawiłam się nakładając na usta szminkę w kolorze krwistym, a włosy spinając w wysokiego kucyka. Już po kilku minutach byłyśmy gotowe. - A teraz taka atrakcja. Wychodzimy przez okno.- powiedziałam cicho się śmiejąc pod nosem.
   -Jak to przez okno?  Żartujesz sobie? Zabijemy się! Jesteśmy na drugim piętrze.!- kiedy zaczęła unosić głos posłałam jej wymowne spojrzenie. 
   -Dla chcącego nic trudnego. Znasz takie przysłowie? To ja mogę nogi rozstawić na jedyne pół metra, a nie ty. - wzięłam szpilki w dłoń po czym wyjrzałam przez okno. Rzeczywiście było wysoko, ale nie z takich wysokości się schodziło. Zabrałam Kaylee buty i obie pary zrzuciłam na ziemię po czym przegramoliłam się przez okno. W głowie miałam już plan.
  Pierw po balustradzie na pokój z balkonem, następnie wspiąć się na gałąź , która prowadziła do drzewa, a na końcu zeskok lub w wypadku mojej towarzyszki powolne i mozolne schodzenie. Na ziemi byłam pierwsza i z rozbawieniem na twarzy patrzyłam jak Kay próbuje zeskoczyć z drzewa w równie dobrym stylu co ja. Kieyd tylko znalazłyśmy się obie na trawniku przed domem złapałyśmy na buty i biegiem, głośno się przy tym śmiejąc ruszyłyśmy w kierunku przystanku autobusowego.

***

        Usiadłam przy barze i zamówiłam kolejnego już dzisiaj drinka. Zastanawiałam się czy Kaylee będzie pamiętała to co zaszło dzisiaj w tym klubie, a zwłaszcza to, że mimo iż nie miała peruki nikt jej nie poznał. To był urok tego klubu. Ciemność i zero kompromitacji nawet jeśli zwymiotujesz na parkiet. 
   Wypiłam duszkiem po czym spojrzałam na dziewczynę obok mnie. Trochę się chwiała choć wypiła mniej niż ja. Zapewne był to jej pierwszy wypad. Byłyśmy tu już cztery godziny, ale nie zważałyśmy na czas. Nagle moje oczy dostrzegły naszyjnik spoczywający na szyi Kay. Nie myśląc długo spytałam.
 -Piękny... Mogła bym przymierzyć?- dziewczyna tylko zachichotała po czym nieudolnie go zdjęła i mi go wręczyła. Założyłam go na szyję po czym niby to zapomniałam go jej oddać. Całą noc świetnie się bawiłyśmy, wygłupiałyśmy i nawet udało mi się namówić blondynkę by zapaliła. Nie chciałam na razie dawać jej narkotyków, wiedziałam że to ją zniszczy tak jak mnie i nie da żyć. 
   Kiedy tańczyłam akurat wolny kawałek z jakimś nieznajomym, co szczerze mnie nie obchodziło, nagle ktoś złapał mnie w pasie i odepchnął. Zaskoczona zobaczyłam jeszcze tylko jak Zayn przywala facetowi, a ten słania się na ziemi.
   -Zwariowałaś doszczętnie?! On chciał cię wykorzystać!- uśmiechnęłam się pod nosem i nawet nie kontrolując siebie wbiłam się w usta szatyna. Ten odepchnął mnie i siłą odprowadził wraz z Kay, która jakimś cudem miała na głowie swoją perukę, do swojego auta. Wsadził na tylne siedzenia, a już po chwili byliśmy w naszym znanym już salonie.

_______

Od Akwamaryn: Mi się osobiście podoba. Dopadła mnie wena, ale pod koniec już trochę się śpieszyłam i nie przykładałam uwagi do tego co pisze. Mam nadzieję, ze jesteście zadowoleni i zaciekawieni co dalej;D



2 komentarze:

  1. Ja oczywiście jestem :D
    Niezła akcja z tym pocałunkiem :)
    Mam wrażenie ,że oni mimo wszystko do siebie w pewien sposób ciągną :D
    Rozdział jest fantastyczny kochana :*
    Czekam na więcej !

    OdpowiedzUsuń
  2. Niezły rozwój akcji! Cały czas się coś dzieje i świetnie to opisujesz! Pewnie, że jestem zadowolona! Bardzo mi się podoba!
    Czekam na kolejną część!

    OdpowiedzUsuń