sobota, 20 października 2012

[1]Twoi kochani rodzice.xxx


Gemma...

     Zaciągnęłam się kolejny raz i głośno roześmiałam widząc przerażoną minę Arona. Wyglądał jakby zobaczył ducha i chyba nawet tak było. Czułam się jakbym już nie żyła, jakby wszystkie troski gdzieś odpłynęły i dały mi spokój którego tak dawno nie zaznałam.
   Cicho westchnęłam opierając się o kanapę na której siedziała trójka nastolatków. Wszyscy byli ode mnie starsi. Ba! Wszyscy byli pełnoletni. Dorośli. 
   To słowo wywoływało we mnie odruch wymiotny, kojarzyło z rodzicami i tym jak szybko zapomnieli, że mają córkę. Tylko ich synek był teraz ważny, bo to on zaszedł na sam szczyt, a ja byłam zerem. Jak wiele razy słyszałam od nich, że mają mnie dość, że jestem nikim i powinnam smażyć się w piekle.
   Jednak ci ludzie byli inni. Akceptowali mnie taką jaką byłam, nie pytali czy znam One Direction i czy jestem tą Gemmą. Było im to obojętne i to w nich ceniłam. Nie wiedziałam nawet czy znają moje imię. 
   -Gemmy starczy.- powiedział stanowczo Aron, podnosząc się przy tym. Uniosłam wzrok i tylko się roześmiałam. Narkotyk przestawał działać, a ja potrzebowałam kolejnej dawki, potrzebowałam uciec od tej rzeczywistości. Nie odezwałam się kiedy podniósł mnie z ziemi siłą i wyciągnął na korytarz. Nadal słyszałam śmiechy ludzi w salonie i kłótnie o to kto dopije piwo, ale już mnie wyraźnie. -Ubieraj się. Odwiozę cię do domu.- zacisnęłam mocniej zęby po czym dałam mu w twarz. Szatyn uchylił się lekko pod mocą ciosu po czym przymknął oczy.
   Chciałam go przeprosić, chciałam usłyszeć jak mówi, że jestem niewydarzoną suką, tak bardzo chciałam... Ale nic nie usłyszałam prócz:
  -Ubieraj się.- był spokojny i opanowany. Jakby wymierzony mu policzek był za słaby. Widziałam jak drżą mu ręce, które po chwili zacisnął w pięści. Odkaszlnął cicho jak to miał w zwyczaju i przeniósł z powrotem na mnie wzrok. Czekał aż ubiorę buty. Zrobiłam to posłusznie, czując że nie wypada mu po raz kolejny odmówić, że może tego nie wytrzymać nerwowo. Wszystko we mnie jednak się sprzeciwiało. Kazało tu zostać i dokończyć, w końcu wydałam całe oszczędności.
   Wcisnęłam na swoje stopy trampki i poczułam jak chłopak pomaga mi wdziać na siebie skórzaną kurtkę. Zapewne zapomniała bym o niej gdyby nie on. Ile już rzeczy bym zapomniała? Chyba całą szafę i to taką ogromną.
   Wyszliśmy bez pożegnania, ale to nie była nowość. Oni zapewne nawet nie zauważyli, że nas nie ma. Kiedy tylko przekroczyliśmy próg po plecach przeszedł mnie dreszcz. Delikatnie kropiło, gwiazdy świeciły, a na zewnątrz panowało przyjemne zimno. Mieliśmy godzinę około jedenastej w nocy, a ja nawet nie odczuwałam tak szybko, upływającego czasu. Aron wręcz wrzucił mnie na tylne siedzenie auta, a potem z niego wysadził dość brutalnie. Wiedziałam, że w środku cały aż wrze i tylko czeka aż zniknę w domu by mógł kopnąć w któryś z śmietników i zacząć wyklinać. Przekręciłam klucz w drzwiach najciszej jak umiałam po czym weszłam do środka. Spodziewałam się, że zastanę tam rodziców siedzących w fotelach i dyskutujących na mój temat, ale tak nie było. Światło było zgaszone wszędzie, kiedy zapaliłam jedno, moim oczom ukazał się idealny porządek. Tą olśniewającą czystość naruszał jedynie skrawek papieru na środku stołu. Nie zdejmując nawet butów przeszłam po błyszczącej podłodze i złapałam za karteczkę.
    ,, Kochanie wyjechaliśmy. Musimy odpocząć od tego wszystkiego. Nie radzimy sobie z tobą. Przez ten czas, który jest nieokreślony zamieszkasz z Harrym. On się tobą dobrze zaopiekuje. Tu masz adres. Pieniędzy nie zostawiamy bo jeszcze mogła byś do niego nie pójść.
                                                                                                        Twoi kochani rodzice.xxx''
   Zgniotłam kartkę po czym rzuciłam ją na ziemię. Mogłam się tego po nich spodziewać. Idealna rodzinka, a ja ją niszczyłam. Pobiegłam do pokoju, szybko się spakowałam po czym wyszłam z domu z torbą podróżną w ręce. Byłam wściekła. Nie dość że dowiedziałam się o tym w ostatniej chwili, to jeszcze  musiałam szukać teraz tego jego adresu.
   Nagle przypomniałam sobie, że przecież on i jego zespół grają dziś niedaleko w jakiejś auli koncert, a właściwie mają występ dla wapniaków. Starzy ludzie z kieszeniami pełnymi gotówki siedzą sobie zapewne wygodnie w czerwonych fotelach i zachwycają się ich muzyką, która jest tylko zlepkiem słów i melodii, która nic nie przekazuje. Wsiadłam w pierwszy autobus który napotkałam i już po chwili byłam przed wielką, a właściwie ogromną operą. Pierwszą osobą, która zaszła mi drogę był ochroniarz. Umięśniony, a właściwie otyły czarno skóry mężczyzna. Patrzył na mnie z jedną brwią uniesioną delikatnie ku górze, a w ręce trzymał jakieś papiery.
   -Gemma Styles. Ja do brata. Potrzebuję kluczy od domu.- powiedziałam i skrzyżowałam dłonie na piersi. Czekałam aż mężczyzna skonsultuje tę informację z menadżerem chłopców po czym zostałam wpuszczona. Chociaż to było fajne w byciu siostrą Hazzy... Chociaż to.
   Nagle odezwał się mój głód narkotykowy, przyszedł tak szybko że nim się zorientowałam całą drżałam. Moje ręce były w strasznym stanie, czułam jak blednę i jak oczy stają się czerwone i łzawią, czułam to całą sobą. Nie zwracając uwagi na kamery i kolejnych ochroniarzy wręcz przedarłam się do sceny. Kiedy byłam już w zasięgu wzroku Harry'ego ten nagle przestał śpiewać. Zamilkł całkowicie, mimo że była jego solówka, oczy powiększyły mu się kiedy zobaczył mnie, a ja mimo to wdrapałam się na scenę i zabrałam mu mikrofon.
   -Przykro mi, ale musimy zrobić przerwę. Sprawy techniczne. Harry zapomniał wysiusiać się przed występem.- ludzie na sali nawet się nie zaśmiali, byli to jacyś kompletni kretyni w garniturach. Umięśniony mężczyzna który zapewne był obstawą chłopców już biegł w moim kierunku, ale Harry nakazał mu wracać na miejsce. Spojrzałam na niego z wyższością i pokazałam środkowy palec po czym głośno się roześmiałam.
   -Przepraszamy, ale...- zaczął mój kochany braciszek.
   -Nie przepraszaj tych sztywniaków nie warto. Nie mam...- tym razem to on przerwał mi pchając tym samy  w kierunku kulis. Wyrwałam mikrofon jednemu z jego kolegów po czym wykrzyczałam do mnie. -Niech Bóg będzie z wami i przeciwko wam!- po czym rzuciłam blondynowi sprzęt i cicho się zaśmiałam.
   -Ty myślisz, że to jest zabawne?! Zniszczyłaś nam koncert smarkulo! Boże... Co ja im teraz powiem? - Harry chodził w tę i z powrotem.
   -Że masz nie zrównoważoną siostrę. Przecież to prawda co nie?- spytałam szukając po kieszeniach czegoś co zaspokoiło by moje drgawki. Nie chciałam by brunet je dostrzegł, jeszcze by się czegoś domyślił. Wiedział, że mam problemy, że czasem wypiję, ale uważał to za normalkę w wieku dorastania. Tak, bo on taki był. Od zawsze był grzeczny i poukładany.
   -Daj spokój co? Co ty tu w ogóle robisz?- spytał nagle jakby przypominając sobie, że ja jego fanką nie jestem.
  - Rodzice mnie przysłali, bo mają mnie w dupie. Pojechali sobie na wczasy, a mnie odesłali do ciebie. Dasz mi klucz od domu? I od auta też najlepiej. - chłopak zaśmiał się pod nosem po czym głośniej, prosto w moją twarz.
   - Żebyś pozabijała ludzi? Przecież ty jesteś pijana, a zresztą... I bez tego bym ci nie dał. Zostaniesz tu.- przerwał na chwilę.- Sophie! Zajmij się nią i pilnuj żeby nigdzie nie uciekła. Jak cie ugryzie to od razu do lekarza, bo jeszcze może mieć wściekliznę.- uśmiechnęłam się do niego ironicznie po czym usiadłam na kanapie i zarzuciłam nogi na stolik.

_____
    Od Akwamaryn: Nie wiem jak wy, ale ja cieszę się jak głupia z tego bloga! Znów wracamy do 1D i jestem z tego powodu niezmiernie szczęśliwa;D Musiałam trochę na błagać Boddie by się zgodziła, ale wyszło;D Hah;) Dziękuję;D Co do samego rozdziału to mi się podoba i mam nadzieję, że wam też. Od razu an początku daję wam sporo informacji o mojej bohaterce, ale myślę, że nie raz was zaskoczę.  Miłego czytanie;)

4 komentarze:

  1. Wow! Już mi się podoba.:D
    Jestem ciekawa ciągu dalszego.:D

    opowiadanie-1d-boys.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha :D
    Świetna postać !
    Jestem ciekawa jak sobie z nią poradzisz :P
    Podoba mi się :)
    Zdecydowanie czekam na ciąg dalszy :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Przełamałam sama siebie, czytając opowiadanie o 1D. Oczywiście pomogło mi w tym Wasze autorstwo! Zaczyna się naprawdę ciekawie i inaczej niż wszystkie opowieści o 1D. Jesteście po prostu świetne! Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału i popisu Boddie! :3 Piszcie, bo nie wytrzymam!

    OdpowiedzUsuń